Czeeść..
więc byłam biegać, jeśli można to tak nazwać, bo raczej to było coś między spacerem, a truchtem z jednoczesną próbą utrzymania się przy życiu. Jak wróciłam to mój kot na prawdę myślał, że umieram, bo zaczął mnie energicznie ugniatać łapkami :D. W każdym razie wyszłam, byłam może 10 minut przebiegłam/przeszłam może 1 km.. wiało okropnie, zimno, tragedia, ale ważne, że byłam. I jutro również mam zamiar pójść. Dlaczego? Bo jestem zła na siebie, za taką kondycję. Rok temu biegałam około 3 km i dawałam radę. Niby nic ale przy tym co jest teraz to był maraton. No nic trzeba to jakoś doprowadzić do porządku.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz