Witam po świętach :)
Najedzeni, wypoczęci?
A co z dietą, ćwiczeniami?
No właśnie... ehh standardowy problem, bo o ile dwa dni rozluźnienia diety nie zaszkodzą o tyle cały tydzień już tak. I to jest mój największy problem. Niby święta się skończyły, a jedzenie w lodówce jakoś nie chce. Nie wspominając już o wszechobecnych słodyczach, które na dobre rozgościły się w moim domu. I jak tu wrócić do wspomnianych wyżej? :)
Wydaje mi się, że największym problemem jest powrót do dobrych nawyków już na drugi dzień po świętach, a jednocześnie uważam, że jest to kluczowe do tego, by nie zaprzepaścić osiągniętych efektów. Musimy skupić cała swoją energię na tym, by przypomnieć sobie swój cel i znów go zapragnąć. Bardzo dobrze, jeśli ktoś spisał sobie wcześniej, dlaczego chce się odchudzać. Może teraz do tego wrócić i będzie to bardzo pomocne. A jeśli nie? Wtedy siadamy w spokoju, zamykamy oczy i staramy się przywołać oczami wyobraźni obraz nas, ale już w nowej lepszej wersji. Im więcej szczegółów tym lepiej. I ważne- musimy to poczuć! Emocje zdecydowanie bardziej wryją nam się w pamięć niż sam obraz. Zresztą to emocje powodują impuls do zmiany stylu życia. Możemy też pooglądać motywujące zdjęcia, jednak pamiętajmy- siła podświadomości jest ogromna!
Powodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz